Pielgrzymka do świętych miejsc, oddawanie cześci świętym, przyjmowanie świętych nauk

Pielgrzymka do świętych miejsc, oddawanie cześci świętym, przyjmowanie świętych nauk
- Refleksje nad pielgrzymką „Mingda”
„Mingda” to honorowy tytuł dla Leo Chen, CEO TVCMALL
Na początku września nadarzyła się wyjątkowa okazja, i poczułem zaszczyt, że mogłem wyruszyć w specjalną podróż. Pomimo chwil wahania i zastanowienia, moja wewnętrzna intuicja zwyciężyła nad logiką. Postanowiłem odłożyć na bok pracę i troski, by wziąć udział w tej „pielgrzymce”.
Pierwsza stacja – Góra Emei, święte miejsce buddyjskie
Nasza podróż rozpoczęła się od wizyty na górze Emei w prowincji Syczuan, znanej z imponujących szczytów i harmonijnych świątyń, co przyniosło jej sławę rajskiego miejsca buddyjskiego. Najbardziej poraziła mnie praktyka „Trzy kroki, jeden pokłon”. Choć wcześniej czułem więź z buddyzmem, nigdy nie kładłem się w pokłonie przed żadnym obrazem Buddy. Jednak pod wpływem nauczyciela i przykładu towarzyszy podróży, dołączyłem do szeregu osób oddających pokłony. Cała procedura trwała około godziny lub dwóch. Na początku nogi drżały mi podczas pokłonów, a deszcz zmoczył ziemię. Dotykanie czołem ziemi stopniowo stawało się naturalne, czasem trafiając na małe kałuże. Z czasem kolana zaczęły boleć niemiłosiernie. Nawet dla kogoś, kto rzadko płacze, doświadczenie było poruszające. Łzy mieszały się z deszczem i spływały po twarzy.
W końcowym odcinku ujrzeliśmy wreszcie majestatyczny obraz Bodiśattwy Samantabhadry – naprawdę imponujący. Później dowiedziałem się, że to jedna z największych na świecie rzeźb budijskich, kosztująca ponad 500 milionów juanów. Nieświadomie ogarnęło mnie uczucie szacunku i współczucia. Nie mogłem nie podziwiać niezachwianej wierności miejscowej ludności swojej wierze (nasz przewodnik podkreślał powszechność religijności w tym regionie). Po zakończeniu „Trzech kroków, jednego pokłonu”, cała grupa wzięła udział w „pełnym poświęceniu”. To pogłębiło moje zrozumienie poświęcenia i skłoniło mnie do jego praktykowania. Poprzez tę czynność przeżyłem „korzystanie z iluzji, by rozwijać prawdę”: przyjęcie „fałszywego wyrazu pokłonu” pomogło mi porzucić niektóre przywiązania, stać się bardziej szacownym, pokornym i współczującym.
Drugie miejsce – Seda, „Złota Wolność” w języku tybetańskim
Naszym drugim celem była Seda – dziewiczy region Tybetu, nie tknięty światowymi rozproszeniami. Tutaj głęboko poruszyły mnie trudności związane z chorobą wysokościową i doświadczenie obserwowania pogrzebu niebieskiego. Seda, z najwyższym punktem na 4500 m n.p.m. i średnią wysokością 4127 m, okazała się zarówno ekscytująca, jak i wymagająca. Czułem się dobrze w ciągu dnia, ale wieczorem doświadczyłem uporczywego bólu głowy. Mój dyskomfort sprawił, że zacząłem się zastanawiać, czy coś poważnego nie dzieje się z moim zdrowiem. Przez noc cierpiałem, ale następnego dnia poczułem się lepiej. Jednak ten bolesny przeżytok pozostawił trwałe wrażenie i uświadomił mi, że nie troszczyłem się wystarczająco o swoje ciało. Stało się jasne, że muszę wprowadzić natychmiastowe zmiany. Ból jest naprawdę najskuteczniejszym nauczycielem życia. Dla większości ludzi rady często nie docierają, a zmiany następują dopiero po odczuciu znaczącego dyskomfortu. W Seda byłem również świadkiem pogrzebu niebieskiego – rytuału, który nasz przewodnik określił jako „najważniejszy akt dawania w życiu Tybetańczyka, ostateczne oddanie własnego ciała”.
Słysząc te słowa, głęboko się poruszyłem. Wewnętrznie odniosłem się z ogromnym szacunkiem do zmarłego. Życie i śmierć, uświadomiłem sobie, to poważne sprawy. Zrozumienie ich pozwala spojrzeć z wyższego punktu widzenia na ludzi i sytuacje, umożliwiając uwolnienie się i ewolucję naszych przywiązań. Seda ujawniła również niezapomniany widok: rozległe, starannie ułożone czerwone domki – spektakularna scena rzadko spotykana w Chinach, a nawet na całym świecie. To morze czerwonych domków to siedziba Akademii Buddyjskiej Pięciu Nauk, największego tybetańskiego instytutu buddyjskiego w Chinach. To miejsce pełne historii, czerwony hołd wierności, gdzie przebudzone dusze znajdują pociechę.

Trzecie miejsce – Góra Qingcheng, święte sanktuarium daoistyczne
Naszym trzecim celem była góra Qingcheng – jedno z najświętszych sanktuariów daoistycznych w Chinach. Środowisko było tu wyjątkowo sprzyjające rozwojowi – nawet wbite drzewce przyjmowało korzenie. To idealne miejsce dla roślin i ludzi. Najbardziej poraziły mnie niesamowite widoki z szczytu i wszechobecne uczucie czystości i przejrzystości powietrza. Choć wcześniej widziałem mniejsze urokliwe krajobrazy, tak rozległa i wspaniała panorama była dla mnie rzadkością. Zastanawiałem się: co by było, gdyby nasz wewnętrzny krajobraz odzwierciedlał to urokliwe otoczenie – z taką jasnością, przestrzennością i spokojem? W takim stanie umysłu bylibyśmy mniej przywiązani do doczesnych trosk, żylibyśmy jak nieśmiertelni – bez zmartwień, swobodnie, bez oczekiwania na cokolwiek. Pod wpływem szczerej atmosfery w naszej grupie, stróż bramy na szczycie uprzejmie pozwolił nam wejść na najwyższe piętro – „Laojun Ge” (zwykle niedostępne dla publiczności). Podążyłem za drużyną, spędzając tam prawie godzinę, i głęboko odczułem, że energia na takiej wysokości różni się od każdej innej. Delikatny wiatr muskał moją twarz, wywołując szczególnie orzeźwiające i odświeżające uczucie. Trudno dokładnie opisać, czym się różniła, ale mogę to określić jako „nie do opisania, cudowne”. Nasz nauczyciel, Luo, wcześniej doradzał mi, by moja rodzina i ja częściej wchodzili na góry i sięgali wyższych miejsc. Dzięki tej podróży lepiej zrozumiałem jego słowa. Rzeczywiście, widoki i odczucia na większych wysokościach są wyjątkowe, zwłaszcza gdy odwiedza się miejsce uznawane za „święte miejsce” – jedno z Dziesięciu Wielkich Jaskiń, jedno z Czterech Głównych Gór Daoistycznych i jedno z Pięciu Wielkich Gór Nieśmiertelnych – Góra Qingcheng rzeczywiście ma swój niepowtarzalny urok.
Moje myśli i refleksje
Podczas całej podróży jestem ogromnie wdzięczny nauczycielowi Fan za głęboką lekcję, jaką przekazał poprzez sposób, w jaki żyje. Pozwolił nam ujrzeć najlepszą formę edukacji – starożytną mądrość, że uczynki są głośniejsze niż słowa.
Chcę również podziękować nauczycielowi Fan za fascynujące opowieści i pomoc w przezwyciężaniu naszych wątpliwości. Słuchanie tych historii czasem przynosiło głęboką jasność i przebłysk oświecenia, subtelnie rozwiązując niektóre głęboko zakorzenione pytania i dylematy. W szczególności kilka stwierdzeń zapadło mi w pamięć: pozwól sobie być prawdziwym, pozwól innym być sobą; traktuj każdy wydatek jako szczery akt dawania; rozumiej, że prawdziwy rozwój duchowy zaczyna się od naszych myśli i intencji; najlepszą formą edukacji jest umożliwienie dzieciom bycia najprawdziwszymi wersjami siebie.
Przez cały tydzień przekształciliśmy się z obcych w ściśle związaną grupę, w której każdy czuł nadmiar dobroci, radości i współczucia. Na tej drodze odkryłem, że moje wnętrze cicho kultywuje coraz więcej dobroci, radości i współczucia. Stało się wyraźnie jasne, że „pozytywna energia jest wzajemnie dzielona i może się nawet wzmacniać”. Jednocześnie w moim wnętrzu zakiełkowała nowa aspiracja – pragnienie zasiewania nasion dobra i promieniowania pozytywności. Aktywnie przyczyniając się do wizji „Stworzyć hojniejszy i kwitnący świat”, doceniłem głęboki wpływ pozytywnej intencji.
Pielgrzymka do świętych ziem, oddawanie cześci czczonym postaciom i przyjmowanie boskich nauk. Aby osiągnąć czystą ziemię, najpierw trzeba oczyścić serce. Z czystym sercem, ziemia Buddy również staje się czysta.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *
Zapisz się za darmo do naszego bloga i odbierz porady ekspertów, spostrzeżenia branżowe oraz najlepsze propozycje hurtowe. Zwiększ swoje sprzedaże już dziś dzięki TVCMALL!